Obserwatorzy
poniedziałek, 30 lipca 2012
niedziela, 29 lipca 2012
poniedziałek, 23 lipca 2012
nie udało mi się dodać ostatnio posta, ale jest dziś.
Ogólnie podsumowując dzień 21.07... wyobraźcie sobie, że budzicie się rano i pierwszym co widzicie, jest wasz chłopak, nadal po 14 miesiącach silnie przy was trwający. następnym obrazkiem jest małe pudełeczko z prezentem... otwieracie, a tu przepiękne złote obrączki (męska gładka + grawer, a damska z diamentem + grawer), które po przyłożeniu do siebie tworzą jedną całość... wydaje mi się, że nie muszę dodawać jakie emocje towarzyszą takiemu wydarzeniu, ale jest ich ogromna burza...
następnie tego samego dnia, wybieracie się po raz pierwszy od kilku lat na zakupy ze swoją mamą, upolowując przy tym: depilator (recenzję zdam później :) ), wymarzone od wielu lat czerwone conversy, sukienkę za -50%, spodnie, koszulkę, dwa chokery, nowe kosmetyki i wiele innych duperelków, wydając przy tym prawie całą swoją wypłatę, a co najważniejsze, spędzając przemile czas z najważniejszymi osobami w waszym życiu.
nie da się opisać tego, co siedziało we mnie wtedy w środku, ale możecie sobie choć odrobinkę wyobrazić i poczuć przez chwilę, jak ważny i piękny był dla mnie dzień 21.07
Ogólnie podsumowując dzień 21.07... wyobraźcie sobie, że budzicie się rano i pierwszym co widzicie, jest wasz chłopak, nadal po 14 miesiącach silnie przy was trwający. następnym obrazkiem jest małe pudełeczko z prezentem... otwieracie, a tu przepiękne złote obrączki (męska gładka + grawer, a damska z diamentem + grawer), które po przyłożeniu do siebie tworzą jedną całość... wydaje mi się, że nie muszę dodawać jakie emocje towarzyszą takiemu wydarzeniu, ale jest ich ogromna burza...
następnie tego samego dnia, wybieracie się po raz pierwszy od kilku lat na zakupy ze swoją mamą, upolowując przy tym: depilator (recenzję zdam później :) ), wymarzone od wielu lat czerwone conversy, sukienkę za -50%, spodnie, koszulkę, dwa chokery, nowe kosmetyki i wiele innych duperelków, wydając przy tym prawie całą swoją wypłatę, a co najważniejsze, spędzając przemile czas z najważniejszymi osobami w waszym życiu.
nie da się opisać tego, co siedziało we mnie wtedy w środku, ale możecie sobie choć odrobinkę wyobrazić i poczuć przez chwilę, jak ważny i piękny był dla mnie dzień 21.07
ja:
koszula - sh
spodnie - bsk
buty - sh (new look)
okulary - c&a
okulary - c&a
pierścionki - river island, chłopak, mama
bransoleta - h&m
czwartek, 19 lipca 2012
poniedziałek, 16 lipca 2012
wypad do stolicy był 'trochę' planowany. planowana była data, środek transportu i główny zamiar wizyty: koncert M.MANSONA (dzięki niemu wybieram się na dziennikarstwo), prócz tego wypad był na żywca. nie wiedzieliśmy jak będzie, czy będziemy mieli gdzie spać, czy uda nam się kupić bilety na koncert.
ostatecznie zatrzymaliśmy się u mojej kumpeli, gdzie pierwszy raz w życiu widzieliśmy niemożliwe: zamrożoną wódkę.!
nie obyło się bez niespodzianek: zepsuł się spływ w brodziku, pierwszego dnia wydaliśmy prawie wszystkie pieniądze, buty nas niemożliwie obcierały, przez 5h. siedzenia pod stodołą nie udało nam się dorwać biletów na mansona, padało, ochrona kolei bardziej potrafiła nam pomóc przy powrocie do domu niż informacja pkp, gigantyczne kolejki (min. 30 min. stania) do muzeum kopernika
przynajmniej było wesoło :>
a teraz z drugiej strony:
po dwóch latach zobaczyłam swoją kumpelę, która na dodatek obiecała, że po 5/6 latach nieobecności w końcu przyjedzie do nas do poznania; poznaliśmy z ok 10 osób, którym również nie udało się zdobyć biletów na koncert i zrobiliśmy swoją własną vip'owską lożę pod stodołą, gdzie wszystko było słychać w super jakości; ujrzałam mansona (co było moim marzeniem, wraz z wybraniem się na jego koncert); spędziliśmy z moim chłopakiem trochę czasu razem, co bardzo dobrze nam zrobiło; no i w końcu miałam trochę czasu wolnego.
działo się naprawdę dużo i nie chcę bardziej się rozpisywać, by was nie zanudzać, ale ogólnie rzecz biorąc jestem bardzo zadowolona z wypadu. teraz trochę zdjęć, a później filmik :)
ostatecznie zatrzymaliśmy się u mojej kumpeli, gdzie pierwszy raz w życiu widzieliśmy niemożliwe: zamrożoną wódkę.!
nie obyło się bez niespodzianek: zepsuł się spływ w brodziku, pierwszego dnia wydaliśmy prawie wszystkie pieniądze, buty nas niemożliwie obcierały, przez 5h. siedzenia pod stodołą nie udało nam się dorwać biletów na mansona, padało, ochrona kolei bardziej potrafiła nam pomóc przy powrocie do domu niż informacja pkp, gigantyczne kolejki (min. 30 min. stania) do muzeum kopernika
przynajmniej było wesoło :>
a teraz z drugiej strony:
po dwóch latach zobaczyłam swoją kumpelę, która na dodatek obiecała, że po 5/6 latach nieobecności w końcu przyjedzie do nas do poznania; poznaliśmy z ok 10 osób, którym również nie udało się zdobyć biletów na koncert i zrobiliśmy swoją własną vip'owską lożę pod stodołą, gdzie wszystko było słychać w super jakości; ujrzałam mansona (co było moim marzeniem, wraz z wybraniem się na jego koncert); spędziliśmy z moim chłopakiem trochę czasu razem, co bardzo dobrze nam zrobiło; no i w końcu miałam trochę czasu wolnego.
działo się naprawdę dużo i nie chcę bardziej się rozpisywać, by was nie zanudzać, ale ogólnie rzecz biorąc jestem bardzo zadowolona z wypadu. teraz trochę zdjęć, a później filmik :)
bluza - dżul.design. (wcześniej opisywana)
ps. wiem, że zdjęcia są strasznie kiepskiej jakości, ale wszystkie robiliśmy telefonem, bo nie mieliśmy zamiaru martwić się o aparat, który na szczęście został w domu :>
Subskrybuj:
Posty (Atom)